“Anię znam od 10 lat, a tak naprawdę poznałam ją podczas wspólnej podróży do Peru i Boliwii w 2005 roku, zaplanowanej wspólnie od A do Z bez biur podróży. Nieznane miejsca, zaskakujące sytuacje, ekstremalny wysiłek i zmęczenie- w takich okolicznościach można poznać człowieka najlepiej. My to wszystko razem przeżyłyśmy i mogę Wam powiedzieć, że jest to osoba wyjątkowa. Niezwykle otwarta, spontaniczna, ciepła. Jej otwartość i bardzo dobre nastawienie do ludzi, których spotykałyśmy na naszym szlaku łamało wszelkie bariery i otwierało serca. To bardzo cenna umiejętność, którą warto posiąść, bo poznawanie kraju to w dużej części poznawanie ludzi. Poza tym do Ani należało wyszukiwanie dla nas noclegów. Jej pomysłowość i kreatywność sprawiła, że spałyśmy w najlepszych i najciekawszych miejscach jakie mogły nam się przytrafić.
Ania sprawdziła się w naszej wspólnej podróży jak mało kto. Super towarzysz, pogodny, wesoły, a zarazem pomocny i odpowiedzialny, jeśli tego wymagała sytuacja. Wiem, bo sprawdziłam, że jest świetnym organizatorem podróży i świetnym towarzyszem.”
ANIA SZULOWSKA, lekarz kardiolog pracująca w szpitalu w Gorzowie Wlkp. Podróżniczka, spędziła 3 miesiące w Indiach również jako wolontariusz u ojca Zelazko. Objechała też Nepal, Peru, Boliwię i Amerykę północną
* * * * *
„Miałem okazję poznać Anię parę lat temu – w nietypowej dla niej roli – uczestnika – a nie organizatora wypraw, gdzie uczyłem Dziką Babę nurkować. I lubimy się do dziś.
Podczas wspólnych wyjazdów – była duszą towarzystwa, a zawsze otoczona wianuszkiem dobrze bawiącej się ekipy – pomagała swoim uśmiechem i pomysłowością całej grupie przeżyć wspólne ciekawe chwile. W sytuacjach stresowych jej doświadczenie – było zawsze ważną pomocą dla mnie.
Kto nie wierzy: niech obejrzy film uwieczniający uśmiechniętą Anię z drapieżną mureną o długości kilku metrów – zrozumie od razu w czym rzecz!
Każdemu, kto chce zobaczyć któryś z „końców świata” – polecam wyprawę z Anią i jej Biurem Podróży Alternatywnych DZIKA BABA !”
MACIEJ GRACZYK – poznański podróżnik, zwiedził już różnymi sposobami około 100 krajów świata – pasjonat wypraw trampingowych, żeglarskich, nurkowych oraz motocyklowych. Odbył m.in.: offroad dokoła Ameryki Południowej oraz samotnie z Poznania do Mongolii, gdzie przedarł się motocyklem przez ponad 3000 km pustyń i stepów Azji.
* * * * *
,,Wyruszyłam z “Dziką Babą” w podróż moich marzeń do Afryki, którą znałam jedynie z książek i filmów. Wyprawa Tanzania-Zanzibar przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Ogromnym przeżyciem było spotkanie z dziką przyrodą, spanie pod namiotem i gwiazdami. Żaden piękny hotel ani nocleg w lodgy nie zastąpi widoku stada zebr pasących się tuż przy wejściu do naszego namiotu. Na nasze życzenie Ania zorganizowała dodatkowo podróż do naskalnych rysunków w Kondoa. Miejsce rzadko uczęszczane, z trudnym dojazdem czerwoną piaszczystą drogą wśród afrykańskich wiosek i lasów. Spotkaliśmy tam jedynie amerykańską ekspedycję archeologiczną i ani jednego turysty.
Było super. Czas się tam dla mnie zatrzymał, przestałam myśleć o codziennych problemach, wspaniale się zrelaksowałam, choć fizycznie zmęczyłam. Zanzibar był zwieńczeniem tej intensywnej podróży. Zniewolił mnie kolor oceanu, dzikie plaże, wszechobecny spokój. W końcu miałam czas tylko dla siebie. Świetna była też wizyta w afrykańskim salonie piękności i u fryzjera. Wszystkie wyszłyśmy z misternymi warkoczykami, które jeszcze po powrocie do domu pacjenci podziwiali na mojej głowie.
Naprawdę polecam tą wyprawę wszystkim, którzy chcą odpocząć i poznać Afrykę taką jak z powieści Karen Blixen. Nasz miły kameralny hotel na wybrzeżu Zanzibaru to rewelacja. Mieszkaliśmy nad samym oceanem, budząc się o wschodzie słońca. Widzieliśmy kobiety w kolorowych sukniach zbierające wodorosty, rybaków wyruszających na połów. Śniadanie w klimatycznej restauracyjce z widokiem na ocean turkusowy, szmaragdowy, błękitny, mieniący się kolorami – i co najważniejsze- ciepły. Z przyjemnością wspominam gromady miejscowych dzieci, które zawsze nas odwiedzały w drodze ze szkoły.
Nigdzie tak nie odpoczęłam jak tam, na wyprawie z “Dziką Babą”. Polecam każdemu, kto chce zapomnieć o pracy i obowiązkach, taki właśnie aktywny wypoczynek. Wyjechałam zmęczona i blada, a wróciłam promienna i szczęśliwa.
Agnieszka Szner, lekarz stomatolog
* * * * *
,,Wybrałam się na wyprawę z Anią do Indii i Nepalu. Indie- kraj wielkich zaskoczeń kulturowych, estetycznych, smakowych. Człowiek po prostu dostaje szoku. A Ania ze swoją pogodą ducha opowiada o tym, co się właśnie dzieje tak, że w człowieku znikają wszelkie znaki zapytania i wpasowuje się w zastaną rzeczywistość z prawdziwą gotowością, uważnością i dziką radością.
Ania ma specyficzny filtr, przez który pokazuje ludziom świat- świat, w którym wszystko jest możliwe, problemy rozwiązują się w locie, wszystko jest godne zainteresowania i zachwytu.
Ania to chodzący zachwyt i optymizm. Oprócz umiejętności pokazywania świata PRAWDZIWYM- dodatkowy bonus przebywania z nią to nawyk pozytywnego myślenia, śmiania się do rozpuku i nawiązywania znajomości z tubylcami, którzy dla niej otwierają serca. Fajnie jest wtedy załapać się na takie spotkania, bo uczą czystych intencji międzyludzkich. Nie da rady poczuć się samotnym w jej towarzystwie, ego wysiada. W czerwcu jadę z nią do Indonezji i zabieram znajomych.
Jedzenie jest wspaniałe. Królują dania wegetariańskie i pikantne ale jak się postaracie, to można znaleźć i nasze europejskie, tylko trzeba dobrze wyjaśnić (nie sugerujcie się, że w karcie jest napisane „łagodne”). Ja tam lubię pikanterię więc miałam wyżerkę. Informacja dla bojących się o żołądek: jadałam przynajmniej jeden posiłek dziennie z budek ulicznych i czułam się wspaniale, nawet wypiłam wodę z kranu. Nikt z grupy nie zachorował.
Program zwiedzania był przygotowany starannie i niebanalnie. Dni w miastach były przeplatane relaksem w ciszy i zieleni dżungli, tak że nie sposób się było bardzo zmęczyć (cudem była kąpiel ze słoniami i wędrówka na ich grzbiecie przez dżunglę).
Zakwaterowanie? Standard przypominający nasze 2-3 gwiazdki, więc nie martwcie się o czyste łóżko, prysznic z ciepłą wodą, wiatraki lub klimę- i tak w hotelach spędza się tylko noce.
Widziałam zaskakujące zabytki- oprócz tych, które zna cały świat. Ania wynajduje cuda, które w świecie są mało znane, a przyćmiewają starożytny Egipt- np. rzeźby skalne w Gwaliorze. Dla niedowartościowanych mam pociechę: biały człowiek to w Indiach obiekt kultu. Ludzie wciąż prosili nas o to, by sobie zrobić z nami zdjęcia, przy tym byli nienachlani i naprawdę szczęśliwi (zwłaszcza na prowincji).
Indie i Nepal to raj dla zakupowiczów- ciuchy, biżuteria, bibeloty- są tanie jak barszcz (jeśli umiesz się targować- kupujesz za bezcen) i naprawdę urzekające.
Bywaliśmy w kameralnych obiektach sakralnych- hinduistycznych i buddyjskich, gdzie nie spotykaliśmy żadnych turystów. Szczytem sprytu i dyplomacji było załatwienie przez Anię uczestniczenia w obrządku hinduistycznym w ich najświętszej Złotej Świątyni w Varanasi- to było mistyczne przeżycie (national geografic by nam pozazdrościł). Po świątyniach chodzi się zawsze na boso, ale nie bójcie się- grzyba też nikt nie złapał.
W odróżnieniu od wycieczek z taśmociągu, nie przemieszczaliśmy się luksusowym autokarem wycieczkowym, ale środkami komunikacji ogólnodostępnej, co pozwala poznać lepiej prawdziwe życie. Tak więc naliczyłam, że podróżowaliśmy: samolotem, łodzią pasażerską, kanoe, rikszą, motorikszą, ichniejszymi taksówkami z lat 60-tych, autobusem lokalnym, pociągiem klasy wyższej i tej nieco niższej, zaprzęgiem konnym, metrem (w Indiach są osobne wagony dla kobiet i mężczyzn, no i oczywiście piechotą (niezapomniany spacer po nepalskich wyżynach i wioskach, gdzie podziwialiśmy proste ale bliskie natury życie ludzi o dziwo- znów nie natknęliśmy się na żadnych turystów. Było kameralnie i prawdziwie.
Widziałam, jak ludzie uprawiają, zbierają i przetwarzają ryż, kukurydzę, paprykę, modlą się, żegnają zmarłych, kapią się i piorą w rzekach, a dzieci- bawią się byle czym i są szczęśliwe. Ja byłam szczęśliwa, bo na każdym kroku przytulałam małe kozy.Zachwycił mnie także mało znany klasztor w Kathmandu, w którym zatrzymaliśmy się na 4 noce. Ja znalazłam tam ducha Buddy, ale niewierzący po prostu będą podziwiać architekturę i życie tamtejszych mnichów (można ich podglądać nawet z okna pokoju).
Aniu, dziękuję, że dzięki Tobie zaznałam wymarzonego SUPER-ODŁĄCZENIA od natłoku odpowiedzialności i pogoni za życiem. To najlepsza terapia ze wszystkich mi znanych! Cenię Twój entuzjazm i wyjątkową osobowość.”
Violetta Nowacka, psycholog, szefowa poradni SELF Przyjazne Terapie
* * * * *
,,Powiedzenie ,,gdzie diabeł nie może tam babę pośle” w przypadku Dzikiej Baby sprawdza się w 100%. Anka jest osobą dla której nie ma rzeczy niemożliwych, która potrafi się dogadać z każdym, poczynając od riksiarza, a kończąc na profesorze indologii. Dla Anki wszystkie drzwi stoją otworem i tak w Gwaliorze chłopak z rynku zaprosił nas do swego domu, a w Katmandu przewodnik nepalski uczył w swym domu robić pierożki momo…
Wyprawa z Dziką babą to nieustająca przygoda . Moje koleżanki oceniły ten wyjazd w skali 1-10 na 10, a są naprawdę wybredne. Polecam to biuro wszystkim, którzy bardziej cenią sobie klimaty odwiedzanych krajów i są bardziej zainteresowani życiem zwykłych ludzi niż spa i wykwintnymi hotelami. My pojedziemy z nią na pewno jeszcze raz!
Aniu, pokazałaś mi fragment Indii i Nepalu z nietuzinkowej strony. Pozwoliłaś nam zarazić się twą chęcią odkrywania nowości. Życzę Ci, aby Twoja życzliwość do ludzi trwała dalej.
Dzięki, z nadzieją na dalsze wspólne wyprawy.
Małgorzata Pasiecznik
* * * * *
,,Byłam z Dziką Babą na safari w Tanzanii w lutym 2013 r.
W czwartym dniu podróży wysłałam do Przyjaciela w Polsce sms-a: „CHYBA UMARŁAM I TRAFIŁAM DO RAJU”.
I w tym stanie zostałam aż do powrotu.
A od powrotu szykuję się na podróż z Dziką Babą do kolejnego raju. Tym razem Indonezja!”
Ania Zarychta, prawnik
* * * * *
“Gdy pierwszy raz usłyszałam Anię przez telefon, pomyślałam sobie: Taka pogodna i konkretna osoba. Dobrze mi się z nią rozmawia. Mimo dość dużej różnicy wieku, od razu przeszłyśmy na Imiona,bez tytułów, a intuicja mi podpowiedziała: bez obaw. Możesz Jej zaufać:). I słusznie!! Ania jest naprawdę godną zaufania osobą. Pełną energii, uśmiechu i ciepła. Jest też odpowiedzialna i słowna.
Wyprawa Indie-Nepal z Anią na czele, była naprawdę wspaniała. Zachwyciło mnie wiele rzeczy, a szczególnie słonie i cisza w Chitwanie w Nepalu podbiły moje serce.
Dodatkowo Ania ma pewien dar.. przyciąga do siebie ciekawych ludzi, co dostarczało nam co chwilę nowych wrażeń i doświadczeń. A jej charakterystyczny wygląd (ach, te kasztanowe warkoczyki:P) w połączeniu z moją nietypową w tej części świata urodą i budową ciała, skutkowało wieloma prośbami tubylców o zdjęcia z ich dziećmi, z ich żonami i zawsze na końcu z nimi osobiście :D.
W sytuacjach stresowych, kiedy większość traciła już cierpliwość, Ona zachowywała spokój ducha i znajdowała zadowalające wszystkich wyjście.
Sposób organizacji podróży i jej towarzystwo pozwoliło mi odciąć się od problemów i zrelaksować psychicznie (ale fizycznie to prawie dwa dni dochodziłam do siebie:D).
I choć uzbieranie na tą wyprawę kosztowało mnie wielu wyrzeczeń, znając już to wszystko co się wydarzyło, przeżyłabym to jeszcze raz;) Nie żałuje żadnej chwili, wszystkie były wspaniałe. Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła wybrać się w kolejną podróż zorganizowaną przez Dziką Babę:)
Aniu, dziękuje Ci za to: że mogłam się wyłączyć, że oddychałam pełnią szczęścia, że przez 380 godzin (bez przerwy) robiłam to co kocham, że miałaś dla mnie tyle ciepła i uśmiechu, oraz za nietuzinkowe towarzystwo, za nowe doświadczenia, smaki i zapachy.”
Agata Tylkowska, dziewczyna na rozdrożu i studentka życia:)
* * * * *
“Wróciłam dosłownie przed kilku dniami z wyprawy Safari-Tanzania- Zanzibar z Dziką Babą.
Nie znalam ani biura ani Ani-Dzikiej Baby. Zadałam mailowo kilka pytań i po uzyskaniu szybkich, konkretnych odpowiedzi, nie znajac nikogo zdecydowałam sie jechać.
Lubię ryzyko (ale nie w wymiarze mega), pociaga mnie to co nieznane: nieznany skład grupy. nieznany kraj, więcej niewiadomych by sie znalazło. I zdecydowałam szybko – jadę.
Decyzja moja okazała sie trafna, wyprawa super, Ania świetna, moja “współspaczka”z namiotu i pokoju również. Program bardzo dobry,fajnie realizowany. Safari, snurkowanie, relaksowy pobyt na Zanzibarze -bardzo udane, bez pośpiechu.
Jeśli lubisz wypoczynek czynny, z ciagle zmieniajacymi się widokami i warunkami (woda,światło), to polecam całym sercem, a Ani życzę by prowadziła swoje biuro tak długo, az będzie sie mogło przekształcic w “Dziką Babcię”.
Barbara Belczyńska
* * * * *
,,Indie i Nepal- od dawna chciałam tam pojechać i zobaczyć ten inny barwny, ciekawy świat…
Jako że ta część świata jest zupełnie odmienna- chciałam aby i podróż moja była zupełnie w innej formie niż zwykle..…
i stało się, znalazłam Dziką Babę.
Nie miałam ani przez chwilę wątpliwości- że jest to Strzał w dziesiątkę
I Nie myliłam się!! Jak Indie i Nepal, to tylko z Anką!
Co daje podróż w towarzystwie Ani:
- 99%gwarancji, że współtowarzysze będą równie fajni jak Ty- taki rodzaj podróżowania wybiera określony typ ludzi; 1% daję na wyjątki, które oczywiście potwierdzają regułę i nadają smaczku wyprawie
- oczyszczenie psychiczne, emocjonalne, duchowe plus odrobina wysiłku fizycznego , który tylko potęguje reset
- po powrocie docenisz wygodny świat w jakim funkcjonujesz, i potwierdzisz sobie, że jednak jesteś Szczęściarzem (do zapamiętania na zawsze!)
- spotkasz otwartych ludzi, pełnych życzliwości…
- doświadczysz nowych: dźwięków, smaków, zapachów (betel i bang bang- polecam obowiązkowo; bez tego podróż nie jest zaliczona)
- zobaczysz jak się robi cuda = Dzika Baba sprawy niemożliwe załatwia od ręki na cuda należy poczekać parę minut ;oczywiście Ty w tym czasie masz inne absorbujące zajęcie- chłoniesz ten otaczający świat całym sobą a w chwili nieuwagi zaczynasz sobie zadawać pytanie jak to wszystko jest możliwe
- polecam przed wyjazdem zapisać co macie zrobić po powrocie – jest duże prawdopodobieństwo, że reset będzie totalny….
dużo można by jeszcze pisać…. Ale Ty przecież już nie masz czasu tego czytać – właśnie powinnaś zająć się pakowaniem plecaka!
P.S. Baby Indie/Nepal marzec 2013- przed nami Meksyk:) byle do zimy 2014…”
Anna Kacprzyk – szukająca harmonii w sobie kobieta 30+
* * * * *
,,Meksyk, hmm, kolorowy, zupełnie nieznany i egzotyczny dla mnie “świat”, nieosiągalny. A jednak…. Po wyprawie z Anią do Indii i Nepalu (właściwie pod koniec wyprawy), któraś z dziewczyn rzuciła tak od niechcenia, że może byśmy tak do Meksyku skoczyły :-). Pomysł w nas dojrzewał, aż zmusiłyśmy Anię do zamieszczenia programu na stronie, no i pojechałyśmy.
Pisząc te słowa siedzę w pracy, mam przed oczami malownicze uliczki w Oaxace, piękną, zachwycającą dżunglę z jej kolorową roślinnością, którą my i nasze mamy w formie miniaturowej hodują w doniczkach, zachwycające kolorowe papugi i tukany (widziałyśmy na własne oczy wypatrzonego przez Ankę Toruniankę), iguany wygrzewające się wśród skał, piaszczyste złote plaże nad turkusowym Morzem Karaibskim z bardzo egzotycznymi mieszkającymi w pobliżu zwierzętami.
Nie mogę wrócić do rzeczywistości, myślę w kółko o tym co widziałam, co przeżyłam i tak bardzo chciałabym zatrzymać w głowie tyle wspomnień, których tak naprawdę nikt nam nie odbierze i tą przecudną opaleniznę na twarzy.
Tęsknie za Meksykiem, Gwatemalą, Belize i planuję kolejną wyprawę. Tak, tak, nic się Wam nie przewidziało, byłyśmy także w pięknej, spokojnej i urokliwej Gwatemali, gdzie jeździłyśmy po małych wioseczkach podglądając życie zwyczajnych ludzi, którzy są tak przyjaźni i życzliwi, że masz ochotę porzucić swoje życie, pracę, problemy i zostać w tej chatce na zawsze oraz super wakacyjne Belize, którego krajobrazy kojarzą się z piękną widokówką.
Nie napiszę o zabytkach, historii Azteków i Majów oraz innych pięknych rzeczach, o których przeczytacie w przewodnikach, a potem swoje wyobrażenia będziecie mogli skonfrontować z rzeczywistością. Tyle wspomnień ciśnie się do głowy, tyle myśli… Piękne flamingi i Ania wyskakująca na mieliźnie z łódki aby podejść do nich jak najbliżej, a potem je wystraszyć, ponieważ pięknie zrywają się do lotu ukazując nam z bliska swoje niesamowicie dwubarwne skrzydła, nocleg w drewnianej chatce w dżungli u gościnnych Indian, gdzie na tarasie możesz poleżeć na hamaku, a tuż obok szumi wodospad. Mało wrażeń? Jeszcze przepiękne góry i kaktusy, które są niewiarygodnie wysokie. Muszę jeszcze wspomnieć o pysznym jedzeniu, z którego uwielbiałyśmy korzystać wprost na ulicy lub w typowych meksykańskich knajpkach (nikt ani razu się nie rozchorował).
Była to moja druga wyprawa z Dziką Babą. Utwierdziłam się po niej w przekonaniu, że jeśli zwiedzać świat to z Anią. Ona nam pokazała to co każdy powinien zobaczyć w kraju, do którego się wybiera, a dodatkowo jeszcze widziałyśmy mnóstwo rzeczy, których byśmy nie zobaczyły i nie przeżyły ze zwykłym biurem podróży. A teraz pozostało mi tylko zastanawiać się dokąd pojadę w przyszłym roku. Może uda nam się namówić Anię na Amerykę Południową :-)”
Kasia, która ciągle dąży do spełniania swoich marzeń, tych o chatce stojącej w turkusowym morzu też 😉
* * * * *
,,Dziką Babę znalazłam przez internet, nikt mi nie polecał, nie znałam tej firmy, ale zainteresowała mnie strona internetowa, niestandardowe wyjazdy i w końcu Ania, która jest właścicielką firmy. Po krótkiej rozmowie telefonicznej wiedziałam już ze chcę z nią jechać w Himalaje na trekking i że to będzie fajna przygoda, bo Ania to konkretna, a jednocześnie zwariowana babka – i nie myliłam się.
Było naprawdę świetnie, czułam się jak w czasach studenckich, bezproblemowo ;-). Można było sie w pełni zrelaksować, bo wiadomo było ze wszystko było świetnie przygotowane, a z drugiej strony była duża elastyczność w podejmowaniu decyzji przez Anię oraz jednoczesne liczenie się ze zdaniem grupy, i to co najważniejsze świetny humor i kapitalna grupa. Ania fantastycznie organizuje wyjazdy i dba o wszystko. A co najważniejsze czuło się ze zależy jej aby każdy dobrze czuł się na tym wyjeździe i aby dla każdego było to niezapomniane przeżycie.
Z Dziką Babą pojechałabym na koniec świata, bo wiem ze bylaby to fajna przygoda i nie ma w tym ani grama przesady! Aniu, dziewczyny pozdrawiam Was i do zobaczenia na następnej wyprawie!!!
Małgosia Woźniak
* * * * *
,,Byłam z Dziką Babą w Nepalu na trekkingu. Czekałam na ten wyjazd, bo opis wyprawy i opinie o Ani były niezwykle zachęcające. Rzeczywistość okazała się wspanialsza. Przekonałam się, że podróżowanie alternatywne jest przekornie jedynym prawdziwym poznawaniem świata. Byłam we wnętrzu tamtej kultury, zwyczajów, codzienności. Jak Nepalczycy jeździłam taksówką z kierowcą analfabetą, jadłam śniadanie w barze, który nocą pełni rolę rodzinnej sypialni, a pierożki momo w ciasnym lokalu obok taty z dwójką dzieci, gotowałam obiad z rodziną, która udzieliła nam schronienia przed burzą, podróżowałam lokalnym, trąbiącym autobusem z nepalską muzyką w tle wyskakując wysoko na każdej dziurze.
To wszystko i wiele innych rzeczy z szerokim uśmiechem zadowolenia, że to jest autentyczne. A dzięki doświadczeniu i umiejętności zjednywania ludzi Ani, czułam się przy tym bardzo bezpiecznie.
Będę wszystkich zachęcać, że jeśli chcą ciekawie podróżować i nie mają z kim, niech podróżują z Dziką Babą. Ona przyciąga ludzi o podobnej wrażliwości, którzy do szczęścia potrzebują tego rodzaju przeżyć i wzruszeń. Poznawanie świata w takim towarzystwie to niezapomniana przygoda.”
Aneta
* * * * *
,,Wyruszyłam z Dzikimi Babami do Indonezji. Tyle pozytywnych rzeczy się tam działo, że aż trudno mi się zdecydować, który fragment opisać Chyba najbardziej w mojej głowie utkwią nie widoki, nie zapachy, nie dźwięki a ludzie. Bardzo się cieszę, że na mojej drodze stanęło tyle pozytywnie zakręconych i otwartych osób. Godzinami rozmawiałam o podróżach i o życiu z Agatą. Moją bratnią duszą okazała się także Anita – dziewczyna z niesamowitą charyzmą i o wielkim serduchu. Gdyby nie ona to happy hours nie nabrałby takiego znaczenia 😉 Świetne było to, że wystarczyła chwila by na stół w jednym z barów na Gili Travangan dołączyły do mnie ochotniczki Ten dzień był wyjątkowy- humory dopisywały nawet wtedy gdy okazało się, że nasza miejscówka jest w trakcie remontu. Zaraz po zakwaterowaniu wskoczyliśmy w stroje kąpielowe by oddawać się przyjemności picia piwka w morzu umilając sobie ten moment grą w skojarzenia. Nie przeszkodził nam nawet deszcz, który dodawał tylko uroku tej chwili.
Wczoraj przy okazji babskich spotkań opowiadałam moim koleżankom o podróży… okazało się, że pierwszy raz:
1. widziałam warany
2. byłam w dżungli
3. jadła mięsko z pytona i kobry
4. dotykałam skóry jednego z dusicieli – Agata mnie namówiła 😉
5. piłam kawę z Luwaka
6. przeżyłam sztorm – podobno wywołany tajfunem, który nawiedził Filipiny…
7. byłam na tak małej wyspie jak ta, na której Pan zaniemógł na Wasz widok 😉
8. snurkowałam za Twoją namową za co jestem Ci bardzo wdzięczna 😀
9. siedziałam na rozłożonej ceracie (Jakarta) i popijałam herbatkę w Twoim towarzystwie delektując się przy tym tymi wszystkimi dźwiękami i widokami, które nas otaczały
10. widziałam jak młodzi ludzie poddają się zabiegowi tatuowania swojego ciała…. na ulicy…
11. tak długo byłam na morzu schodząc tylko na kilka godzin na ląd
12. słuchałam kolęd w grudniu w stroju kąpielowym
13. imprezowałam na łodzi w przemiłym towarzystwie
14. wdrapałam się na wulkan
15 odwiedziłam lekarza na lotnisku 😛
16 miałam aż tak bliski kontakt z małpiszonem, który postanowił mnie posmakować 😉
17. tańczyłam salsę na Bali
Pewnie kilka rzeczy pominęłam ale powyższa lista jest już tak długa, że robi na mnie wrażenie Jedno jest pewne: były to dobrze wydane pieniądze – dosyć, że bardzo wypoczęłam to do tego poznałam super ludzi i odwiedziłam niesamowite miejsca. Prawdę mówiąc już od dawna wiedziałam, że prędzej czy później wybiorę się z Tobą na wyprawę. Już po pierwszej wymienionej wiadomości na FB (jakoś w lutym tego roku) wiedziałam, że oferowane przez Ciebie wypady są tym czego szukam: plecak, mała grupa, nieznane wszystkim turystom miejsca, chęć poznawania i doświadczania. W swojej decyzji utwierdziłam się w momencie gdy poznałam Cię osobiście na jednym ze spotkań organizowanych w ramach “Kobiety wartej poznania” Czułam, że nadajemy na tych samych falach i że to tylko kwestia czasu i wybrania odpowiedniego momentu na wyjazd
Fajnie jest dołączyć do klanu Dzikich Bab – bo za taką się uważam Dziękuję losowi za to, że postawił Cię na mojej drodze bo uwielbiam poznawać takie osoby jak Ty – z charyzmą i tą niesamowitą siłą przyciągania Przy okazji bardzo Tobie dziękuję za to, że się mną zaopiekowałaś podczas tego felernego powrotu w moim wykonaniu :)”
Honorata Załachowska – członek Rady Programowej/wolontariuszka w Fundacji Na Niebiesko http://www.naniebiesko.pl/, Dyrektor Biura Projektów Unijnych
* * * * *
,,Byłam z Dziką Babą w Indonezji i jeśli ktoś chce podróżować niekonwencjonalnie, z tubylcami , nie zawsze w pełnym komforcie ale właśnie backpakersko to b. polecam. Zaskoczyła mnie jakość wybranych hoteli, spodziewałam się/nastawiałam, ze będzie dużo gorzej. Zawsze była bieżąca woda, w większości ciepła a na tym zależało mi najbardziej. W końcu w hotelu spędzamy tylko noc. Nawet w dwóch były baseny, więc można było popływać w chwili wolnej ( czyli o …. poranku).
Miejsca odwiedzane b. ciekawe, program wypełniony, Indonezja warta odwiedzenia i z wieloma interesującymi wyspami, więc jest jeszcze po co wrócić. Nasza wyprawa trwała tylko/aż 18 dni, dużo zobaczyłyśmy, ale ciągle czuję niedosyt, choć nie wiem jak można by jeszcze coś wcisnąć. Jedyne, co bym zmieniła – z mojego puntu widzenia – to jeszcze więcej posiłków w miejscach,w których jadają Indonezyjczycy a nie turyści, choćby to było b. pikantne, gorzej podane, w małej ciasnej knajpce. Ale wiem, ze moja opinia nie jest zgodna z innymi uczestnikami, więc nie jest to punkt dla którego odradzałabym wyjazd z Anią.
Mała grupa pozwoliła mi się wyluzować, odciąć od codzienności, nie narzekać, chłonąć czas i świat takim jaki jest, bez nastawienia na swoje: miejsce czy wygodę. Przebywanie z 5 innymi babami odmiennymi światopoglądowo, wiekowo, zawodowo uczy takiej pozytywnej tolerancji, że chciałoby się jeszcze raz wspólnie w takim gronie wyjechać na wyprawę gdzieś w świat.”
Arleta Zajączkowska
* * * * *
,,Wyjazd z Dziką Babą był dla mnie pierwszą babską wyprawą w życiu (mam 44 lata…) i pierwszym w życiu trekkingiem, pierwszą wizytą w Himalajach. Kocham naturę, zachwycam się górami i niezaludnionymi szlakami, wzruszam do łez pięknem, frapują mnie ludzie innych kultur, uwielbiam przebywać w towarzystwie osób o podobnych potrzebach, lubię doświadczać nowego i sprawdzać samą siebie – oczywiście z respektem wobec własnych możliwości. To wszystko znalazłam na trekkingu Nepal Helambu 2014.
Ania zrealizowała dla nas wszystko, co obiecała. Były atrakcje, była fantazja, był wysiłek, była satysfakcja, były łzy wzruszenia, ale było też bezpieczeństwo, przemyślany plan podróży, wiedza Ani i jej partnerów w Nepalu, zrozumienie dla moich potrzeb i wahań.
Najlepszym wspomnieniem pozostaną widoki zaśnieżonych szczytów, malownicza wioska Melanchigaon gdzie pierwszy (a nie ostatni) raz jadłyśmy posiłek w kuchni miejscowych Szerpów i zrozumiałyśmy, że ulice i samochody są niepotrzebne, smak naturalnych sezonowych potraw z ulicznych barów Kathmandu i chłopskich palenisk Himalajów, cisza, stada kóz, rozgwieżdżone niebo, które światełkami wiosek na zboczach jakby schodziło na ziemię, barwne i pradawne stupy buddyjskie – nasze kamienie milowe wędrówki, radosne kolory chorągiewek modlitewnych i wejście na 4100 m – niespodzianka, którą zaoferował nam nasz przewodnik pewnego chłodnego słonecznego ranka. Z Anią nie można się nudzić. I trudno wymienić wszystkie przeżycia z Nią doznane.
Dodatkowo doceniłam czas trwania wyprawy – 12 dni to idealny czas, by nie ucierpiało moje życie zawodowe i rodzinne i równocześnie by rozsmakować się w tym pięknym kraju, jego ludziach i znakomitym towarzystwie współtowarzyszek. Aniu, bardzo Ci dziękuję. A Państwa zachęcam do wypraw z Anią, uśmiechniętą i barwną towarzyszką podróży. Przy niewielkim treningu przed wyjazdem dacie radę bez problemu. A Nepal – „Kraj bez Komercji” – polecam szczególnie.
Symbolem wyprawy pozostanie dla mnie potrawa z koguta – atrakcja-niespodzianka przygotowana własnoręcznie przez naszych pogodnych i pracowitych tragarzy: Tankę, Bima, Surendrę, Siuwasa i pod nadzorem troskliwego przewodnika Tanki.
Aniu, najpóźniej za dwa lata znów z Tobą. Szykuj.:-)”
Monika – Kobieta Drogi
* * * * *
,,W trakcie wyprawy było ciężko ( nawet bardzo) . Zaraz po powrocie do domu jednak zatęskniłam za tym extremalnym przeżyciem . Fakt , że miałyśmy tyle przygód ( transportowych jak je nazwałaś ) dodał niezłej pikanterii naszej podróży – jakby doprawiona była azjatyckimi przyprawami.
Baby… to kolejny powód mojej tęsknoty. Każda inna, każda ciekawa, wszystkie nieprawdopodobnie fantastyczne – nie, nie chodzi o to, że mogłyby być moimi przyjaciółkami. Niesamowite było to, że potrafiły w tych trudnych chwilach zachowywać spokój, pogodę ducha, pełną akceptację, uśmiech, życzliwość, tolerancję dla pozostałych, wsparcie, zainteresowanie współtowarzyszkami. Z nimi mogłabym zgubić się w każdym miejscu na tym cudnym świecie bez obawy, że mnie zostawią:-)
Teraz coś o zwiedzaniu: program był naprawdę przebogaty, ani chwili nudy, niepotrzebnych przestojów.
A teraz podsumowanie : wszystkim mówię , że pojechałabym z Tobą ( Twoim biurem ) jeszcze raz , bo sama formuła : kilka ” napalonych na poznawanie obcych krajów, kultur ,ludzi ” jedzie w Świat bardzo mi się podoba !!”
Ewa Juncewicz
* * * * *