W miejscach przez nas odwiedzanych jest zazwyczaj duży wybór różnego rodzaju restauracji. Są nawet typowo turystyczne serwujące kuchnię europejską. I jeśli ktoś obawia się o swój żołądek, będzie mógł w nich jadać posiłki. Są też sklepy z jedzeniem, które wyglądają podobnie jak europejskie, i znajdziecie tam podobne produkty jak u nas. Ale o ileż ciekawsze są miejscowe knajpki, z lokalnymi potrawami i nowymi dla nas smakami. Stragany uliczne- to prawdziwa pokusa dla podniebienia. Różne odmiany krewetek w pysznych sosach w Tajlandii, kiełki zanurzone w cieście i smażone na gorąco na Lomboku, bananowe puszyste naleśniki z ulicznych stoisk na Jawie. Dla mnie to jedna z atrakcji PRAWDZIWEJ PODRÓŻY. Czy zauważyliście, jak trudno opisać smak owoców? Każdy jest niepowtarzalny i by go poznać trzeba samemu spróbować. Jackfruit- u nas kompletnie nie znany, a naprawdę pyszny. Mangostan- sama delikatność i zapach, zwany magicznym owocem bogów. Słynny durian- połączenie kremowego miąższu z posmakiem cebulowo-czosnkowym. Jak tu nie spróbować? Włochate rambutany- soczyste pod kolczystą skorupką. Mango- dojrzałe, miękkie i soczyste, słodkie i pachnące żywicą. Naprawdę, to tylko wstęp do przygody zwanej jedzeniem w Azji. Potem jest jeszcze ciekawiej… Wybór jest wielki i każdy na pewno będzie zadowolony.
Tak jadamy podczas naszych podróży …